poniedziałek, 25 listopada 2013

Prostownica, grzechy i błędy.

 Nie znam osoby, która nie prostowałaby nigdy włosów. Niestety, ale w XXI w. mechanizm poszedł na tyle do przodu, że w dosłownie kilka minut z burzy loków można uzyskać taflę pięknie lśniących włosów. I uwaga! Nie musimy tak jak nasze babcie używać do tego żelazka, wystarczy dobra prostownica. Dobra to znaczy taka z ceramicznymi płytkami, chociaż obecnie chyba nawet te najtańsze już takie posiadają. Mimo, że każdy wie, jak bardzo działa destrukcyjnie na włosy, to i tak wiele kobiet wciąż decyduje się na częste używanie prostownicy. 

Oczywiscie mitem jest, że odpowiednie prostowanie, stosowanie kosmetyków nie uszkodzi włosów. Za pomocą produktów możemy jedynie ograniczyć proces niszczenia, jednak na pewno nie da się temu całkowicie zapobiec. Wysoka temperatura bardzo negatywnie wpływa na kondycję włosów, ponieważ stają się one łamliwe, suche, pozbawione blasku i puszą się. Więcej na temat puszenia się pisałam TUTAJ. Przy częstym stosowaniu najczęściej dochodzi do sytuacji, że bez użycia prostownicy nie da się ułożyć żadnej fryzury, więc popadamy z zamknięte koło.. Dlatego warto używać kosmetyków, które chociaż troche ochronią naszą czuprynę przed działanie wysokiej temperatury. Zaleca się nakładać produkty o działaniu regenerującym, odżywiającym, nawilżającym, termoochronnymi. Oleje używamy po prostowaniu! W przypadku, gdy nałożymy serum z olejami w składzie, prostownica będzie mieć doskonałe warunki, aby jeszcze mocniej spalić i uszkodzić włosy.




1. Nie prostujemy mokrych włosów, jak i również bezpośrednio po suszeniu. Mokre włosy ocierają się o siebie, powodując nieodwracalne uszkodzenia. Jeżeli jednak Twoje urządzenie posiada funkcje prostowania na mokro, nie musisz się niczym martwić. Sytuacja męczenia włosów tuż po suszeniu jest podobna. Włos i tak przez jakiś czas zatrzymuje w sobie wilgotność i wodę, która pod wpływem wysokiej temepratury odparowuje, przez co kosmki stają się wysuszone.

2. Nie rozgrzewamy sprzętu na maksa. Wyższa temeratura wcale nie idzie w parze z lepszym efektem. Już w granicach 60 st C dochodzi do uszkodzenia keratyniny, z powodu zmiany skupienia włosa i odparowania z niego wody. In mniejsza temperatura, tym mniej przesuszona czupryna.

3. Zabezpieczanie. Jak już wcześniej wspomnialam ważne jest używać produktów termoochronnych, które tworzą otoczkę na naszych włosach przeciw działaniu wysokiej temperatury. Warto wprowadzić również do codziennej pielęgnacji kosmetyki zapobiegające uszkodzeniom mechanicznym, jednak takie bez alkoholu w składzie.

4. Odpowiednie prostowanie. Nie szarpiemy i nie targamy włosów, ani nie przetrzymujemy długo kosmyków między płytkami urządzenia. Obchodźmy się z nimi deliktanie, by zapobiec połamania i dodatkowego poplątania się.  Najlepiej przed zabiegiem jest dobrze rozczesać włosy i podzielić na kilka pasm, aby nie prostować kilkakrotnie jednej warstwy. Prostujemy włosy za pierwszym przesunięciem, optymalnie drugim.

5. Po prostowaniu zafundujmy naszym włosom nawilżenie, aby mogłby odźyć. Najlepiej sprawdzi się olejowanie lub głęboko regenerująca maska, dzięki czemu kosmki odzyskają swoją witalność.




Na szczęście przeszłam już okres codziennego prostowanie. Niestety, ale taki już chyba urok gimnazjum, żewiększość dziewczyn nagminnie niszczy swoje kosmki. Jeszcze rok temu nie wyobrażałam sobie, że będe mogła kiedykolwiek wstać rano i nic nie robić z moją czupryną. Odstawienie prostownicy było bardzo trudne. Bez jej pomocy długo nie potrafiłam doprowadzić do ładu moich włosów. Jedynie co mi pozostawało to ciągłe ukrywanie ich po kokiem.. Jednak dzisiaj mogę powiedzieć, że mniej lub bardziej regularne olejowanie opłaciło się. Nie wstydzę się już tak bardzo wyglądu moich włosów, a jedynie zachwycam osiągniętym efektem, mimo że do ideału jeszcze długa droga. :-)


Prostujecie swoje włosy? Jak zapobiegacie zniszczeniom?

Pozdrawiam Was serdecznie, 
Myostis. 

środa, 13 listopada 2013

Suche i zniszczone końcówki.

Witajcie! Sezon jesienno-zimowy nie jest szczególnie przyjazny dla naszych włosów, w specjalności dla najstarszej części włosa, czyli końcówek. Sa one niestety najbardziej podatne na uszkodzenia mechaniczne czy targania. Ubierając gruby sweterk, kurtkę czy szalik niekoniecznie zastanawiamy się jaki to ma wpływ na naszą czuprynę. Nie od dziś wiadomo, że włosy to wizytówka kobiety, jednak rozdwojone końcówki mogą skutecznie odebrać urok, nawet wyszukanemu uczesaniu. Dlatego tak ważne jest, aby dbać o włosy i szybko działać, gdy spostrzeżemy że są one suche lub zniszczone.


1. Najlepszym, ale chyba najmniej lubianym przez kobiety zabiegiem jest regularne podcinanie włosów. W zależnośći od podatnośći i zaawansowania zniszczenia trzeba chodzić do fryzjera częściej lub rzadziej. Jednak niewarto robić sobie dłuższej przerwy niż pół roku. Pozwoli to na utrzymanie zdrowego wyglądu włosów, które dodatkowo będą się lepiej układały. Unikajmy fryzjerów dla których 5cm, a 15cm nie robi różnicy, bo możemy być rozczarowane po wyjściu z salonu.

2. Jeżeli jednak panicznie boimy chodzić do się fryzjera, oczywiście zabieg obcinania włosów można wykonać w domu. Ale musimy pamiętać, żeby używac specjalnych, ostrych nożyczek. Podcinanie włosów zwykłymi nożyczkami przyniesie więcej szkód niż pożytku, ponieważ miażdzą one włosy i jedynie przyśpieszają proces niszczenia.


Tak wyglądają profesjonalne nożyczki fryzjerskie.

3. Nawilżanie, nawilżanie i jeszcze raz nawilżanie. Końcówki nie są naturalnie nawilżane przez sebum wytwarzane przez skórę głowy, zwyczajnie byłoby to trudne do zrealizowania. Wyjątkiem są włosy krótkie. Conajmniej raz w tygodniu zafunduj włosom dobrą maskę, która pozwoli im odżyć, dodatkowo staraj się olejować włosy, w tym szczególnie zwrócić uwagę na końcówki. Uwaga, należy nałożyć tyle oleju, aby się wchłonął, a nie kapał.

4. Ograniczyć używanie prostownicy i lokówki. Niestety, ale bardzo one niszczą nam włosy, ze względu na wysoką temperaturę.  Oczywiście suszarka również dorzuca swoje pięć groszy, jednak stosowana z głową i umiarem, na pewno nie wyrządzi tak wielkich szkód. O czym należy pamiętać? Trzeba suszyć włosy zgodnie z ich kierunkiem ułożenia (od góry do dołu), uważać, aby nie suszyć ich zbyt późno (powoduje to puszenie się włosów, pisałam o tym TUTAJ) oraz używać zimnego nawiewu.

5. Bardzo ważna rolę odgrywa odpowienie zabezpieczanie końcówek po każdym myciu. Wybierając kosmetyk trzeba zwrócić uwagę na jego skład, jeśli zawierają alkohol, może nasze włosy bardziej wysuszyć, niż nawilżyć. Nie warto też przesadzać z jedwabiem, bo może dojsc do przeproteinowania włosów.

6. Na pewno dobrze wpłynie to na strukturę włosa, jeżeli będziemy czesać się grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami lub drewnianą szczotką. Okazuje się, że zachwalana Tangle Teezer, mimo łatwości w rozczesywaniu, może spowodować szybsze rozdwajanie się włosów.

7. Odpowiednie upięcie włosów. Najlepszym wyjściem będzie noszenie luźniego koczka, warkoczy lub końskiego ogonu. Rozpuszczone włosy są bardzo narażone na uszkodzenia mechaniczne, a to przygniecenie paskiem do torebki, a to zmienna temperatura lub targanie włosów przez silney wiatr.To wszystko przyczynia się do rozdwajania końcówek.

8. Wiązanie włosów do snu. Chyba wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, że w nocy, gdy przekręcamy się nieświadomie z boku na bok, plączemy włosy, a przy tym je nieodwracalnie łamiemy. Innym rozwiązaniem może być spanie na poduszce z jedwabiu, który niweluje tarcie, które można zaobserwować w bawełnianych poszewkach. Dla osób mających spokojny sen, rozwiązaniem może być wyciągnięcie włosów ponad głowe i poduszkę. 




I oczywiście najważniejsze. Rozdwojonych końcówek nie da się uratować. Nie znaleziono do tej pory cudownego serum, które 'zlepi' nasze włoski, więc te wszystkie reklamowane produkty, które naszpikowane są silikonami, alkoholem i Bóg wie co jeszcze, to wydawanie zbędnych pieniędzy. Lepiej podciąć kilka centymetrów włosy, trochę ponad więcej niż tylko widoczne zniszczenie i zabrać się do właściwej pielęgnacji. Wiem, że dla włosomaniaczek liczy się każdy centymetr włosa, ale czy rzeczywiście jest sens hodować wlosy, kiedy wyglądają one na bardzo zaniedbane?


No, a teraz przyznam się Wam, że chyba sama powinnam zmienić swoją dotychczasową pielęgnacje, bo pozostawia wiele do życzenia. Pierwsze od czego powinnam zacząć, to nieunikniona wizyta u fryzjera.. a potem odpowiednie dbanie o czuprynę.



A Wy jak sobie radzicie z rozdwojonymi końcówkami?
Chętnie dowiem się czegoś nowego!

Pozdrawiam Was serdecznie, 
Myosotis. 

czwartek, 7 listopada 2013

Filtr Uriage do cery trądzikowej.

Witajcie! Za oknami niestety jesień zawitała nas pełną parą. O ile paździenik był pełen słońca i chodzić można było lekko ubranym, tak teraz trzeba powoli wyciągać zimowe buty i kurtki oraz nosić ze sobą parasol. Ale do rzeczy. Mimo, że w pochmurne dni za oknem nie widzimy słońca to i tak wydziela ono szkodliwe dla zdrowia promieniowania. Uściślając powoduje starzenie się skóry, może być odpowiedzialne za pojawienie się przebarwień, ale przede wszystkim zwiększa ryzyko zachorowania na raka skóry. Dlatego tak ważne, aby pamiętać jesienią, zimą, ale przede wszystkim latem o filtrach UVA, które chornią nas przed tym czynnikami. 

W okresie jesienno- zimowym wielu ludzi decyduje się rozpoczynać zabawę z kwasami, w celu zregenerowania naskórka, złuszczenia go. Również lekarze dermatolodzy przepisują swoim pacjentom silniejsze maści, więc pozostawianie cery bez żadnej ochorny jest bardzo niebezpieczne. Można nabawić się nieestetycznych brunatnych plam lub trudnych do usunięcia przebarwień. Tak więc pamiętajmy o stosowaniu filtrów, moim ulubieńcem został filtr firmy Uriage, który zaraz Wam zaprezentuje :-)


Uriage, Hyseac, Sun Care Fluid SPF 50


Opinia producenta:

Wysoka ochorna przed promieniowaniem UVA-UVB. Produkt przezaczony do skóry trądzikowej, tłustej,  po zabiegach dermatologicznych. Starannie dobrane filtry i substancje aktywne zapewniają efekt matujący oraz odpowiednie nawilżenie. Nie powoduje powstawania zaskórników. Jest odporny na pot i wodę. 



Skład: Aqua, Dicaprylyl Carbonate, Uriage Thermal Spring Water, Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol, Butylmethoxydibenzoylmethane, Ethylhexyl Triazone, Octocrylene, Nylon-12, Glycerin, Cyclopentasiloxane, Butylene Glycol, Decyl Glucoside, C20-22 Alkyl Phosphate, Cyclohexasiloxane, C20-22 Alcohols, Phenoxyethanol, Brassica Campestris, Xanthan Gum, Fragrance/parfum, Benzoic Acid, Tetrasodium EDTA, Tocopheryl Acetate, Tricontanyl PVP, O-Cymen-5-Ol, Propylene Glycol, Citric Acid, Sodium Hydroxide, Polyquaternium-51, Lecithin, Hydrolyzed Wheat Protein, Caprylyl Glycol, Hexylene Glycol, Epilobium Angustifolium (Wierzbówka Kiprzyca), Sodium Metabisulfite 

substancja nawilżająca
konserwant
filtr
regulator ph
substanje wspomagające rozprowadzanie produktu/ stabilizatory/emulglatory
substancje naturalne
Tocopheryl Acetate- witamina E w formie estru
Caprylyl Glycol- emolient tłusty, może zapychać
Sodium Metabisulfite- przeciwutleniacz


Jak widać skład kosmetyku całkiem ciekawy. Jest długi, jednak mimo to,  nie ma się czego przyczepić. Podoba mi się to, że w składzie faktycznie jest kilka substancji nawilżających, jedna z nich już na drugim miejscu. 



Moja opinia:
Kosmetyk godny polecenia. Ogólnie byłam zawsze sceptycznie nastawiona do filtrów, bałam się przede wszystkim efektu zapychania. Jako trądzikowiec nie chciałam mieć dodatkowych niespodzianek na twarzy. Długo więc zwlekałam z zakupieniem jakiegokolwiek filtru, do tego roku. Miałam dosyć zaplanowane wakacje, więc chcąc nie chcąc musiałam kupić filtr, jednak wcześniej przeszukałam cały Internet, by znaleźć dobry odpowiednik do mojej cery. Zaskoczona pozytywnymi opiniami skusiłam się. Nie żałuję! Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona.


Plusy:
  • nie zapycha
  • nawilża
  • chroni przed promieniowaniem UVA
  • wydajny
  • lekka, lejąca konsystencja, łatwa to aplikacji
  • nadaje się pod makijaż
  • szybko się wchłania
  • nie bieli
  • hipoalergiczny
  • przyjemny, delikatny zapach

Minusy:
  • cena 50ml/ 50 zł (chociaż ja szukałam jak najtańszej opcji i udało mi się kupić za 36zł)
  • dostępność

Ocena 5/5 




Używałyście może tego filtru? Jacy są Wasi ulubieńcy? 

Pozdrawiam Was serdecznie, 
Myosotis. 






niedziela, 3 listopada 2013

Moja roczna pielęgnacja włosów.

Witajcie! Pierwszego listopada minął rok odkąd zaczęłam bardziej dbać o moje włosy. Rozpoczeło się niewinnie, bo od zużycia starej oliwy z oliwek, a skończyło, właściwie to nie skończyło (bo wciąż coś kupuję) na kilkunastu kosmetykach, często o zbliżonych właściwościach. Będąc w sklepie i zerkając na skład produktu nie czuję się pewnie, nie jestem do końca przekonana  czy dany składnik mnie podrażni lub czy włosy będą spuszone. Wiem, że przede mną długa droga, by nauczyć się się tego wszystkiego, poznać tajniki właściwej pielęgnacji. Póki co czuję się jedynie wdrożona w temat włosomaniactwa. :-)


Tak moje włosy zmieniły się na przestrzeni roku. Zdjęcie z lewej strony pokazuje włosy po pierwszym olejowaniu, są one suche, sztywne, łamliwe, rano gdy wstawałam nie mogłam ich czesać, ponieważ tworzyła sie na głowie dosłownie szopa, włosy tak bardzo się puszyły i jedynym wyjściem bylo po prostu prostowanie, chociaż wiedziałam, że jest to błędnę koło- bo po co dbam o włosy, skoro je prostuje- to nie miałam innego wyjscia. Pewnie pomyślicie mogłam przecież je wiązać. Owszem mogłam, do czasu. W połowe grudnia dopadł mnie okropny trądzik, w szczególności na policzkach, jednak okolice szyi, czoła czy brody również nie były czyste. Włosy więc stały się jednym ze sposobu kamuflażu trądziku, którego się okropnie wstydziłam. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego. I tak chodziłam w rozpuszczonych włosach do wakacji, wtedy też nieco skórciłam ich długość, bo były bardzo zniszczone. Jak widać, włosy rosną mi bardzo wolno, mimo picia skrzypu, pokrzywy rosną w swoim ślimaczym tempie, a do tego ostatnio bardzo wypadają- ale o tym będzie osobny post.

Produkty, które przyczyniły się do uzyskania obecnego efektu:


Nie jest to wielka kolekcja kosmetków. Kilka z nich używam raz na jakiś czas, a wielu przy codziennej pielęgnacji, a wkrótce pojawią się recenzje produktów. Za kilka dni do tego grona dołączy olej z pestek winogron i wcierka Jantar. Na oba kosmetyki mam wielką ochotę, jednak nie wiem czy moje włosy się z nimi zaprzyjaźnią. Ostatnią są bardzo kapryśne. Chcę także powrócić do odżywki Garniera Avocado i Masło Karite, to jedna z pierwszych tych dobrych odżywek, jestem ciekawa jak moje włosy będą na nią reagować po dłuższej przerwie.

Przy okazji poniżej październikowa akutalizacja włosów:
W październiku skupiłam się bardziej na prawidłowej ogólnej pielęgnacji. Powiedzmy, że 'wyczułam' moment, kiedy mogę czesać włosy po myciu, by fale nabrały ładnych kształów. Muszę się przyznać, że 2 razy w tym miesiącu wyprostowałam całkowicie włosy z przymusowych przyczyn i bardzo tego żałuję, bo później przez 2 tygodnie moje włosy się tym odwdzięczały. Ekspetymentowałam z maskami, mieszałam ze sobą kilka składników i zauważyłam, że to o wiele lepiej służy moim włosom. W tym miesiącu również pierwszy raz olejowałam włosy olejkiem rycyonym i muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z efektu, będę  teraz częśniej po niego sięgać.


Co polecacie do typu włosów wyspokoporowatych?
Macie swoich ulubieńców? Chętnie się dowiem i wypróbuje u siebie. 

Pozdrawiam Was serdecznie, 
Myosotis.