sobota, 1 marca 2014

Tego jeszcze nie było, czyli moje paznokcie.

Witajcie! Wiem, że powinnam zostać mocno okrzyczana za tak rzadkie pisanie, ale ostatnio jestem tak bardzo wykończona fizycznie, że w każdej wolnej chwili śpię, a potem grzecznie wracam do nauki. Aż mi głupio, że moja frekwencja na blogu tak spadła, mam zamiar to zmienić. Dzisiaj chciałabym Wam pokazać moje paznokcie. Wprawdzie początkowym celem było zrobienie sobie frenczyku, jednak jako totalny anty-lakierowy talent musiałam z tego zrezygnować, bo wstyd byloby się pokazac z takim czymś na paznokciach. Pozostałam więc na kolorze, który służy jako baza pod manicuire i w ostatnim czasie po prostu jest moim ulubionym jeżeli chodzi o paznokcie. 


 Na pocztek może jednak krótka historia moich paznokcie. Własciwie od urodzenia nie miałam z nimi problemu. Pamiętam jak wiele z moich koleżanek zawzięcie walczyła z rozdwajaniem się, łamaniem. Mnie to nie dotyczyło. Mogę śmiało powiedzieć, że mam mocne paznokcie, z których jestem ogromnie zadowolona. Genetycznie moja płytka paznokciowa jest dosyć długa i wąska, przez co moje palce wyglądają na bardzo długie. Praktycznie nie muszę z nimi nic robić. Ogólem, paznokcie to cząska mojego ciała, do którego nie mam się o co przyczepić. 



Naturalne 
Paznokcie na zdjęciu są świeżo po piłowaniu, w czym ekspertem nie jestem, bo jak widać są nierówne. :-)


Następnie maluje paznokcie jedną w miare cienką warstwe lakieru Golden Rose Ceramic nr 109. Według mnie lakier solo nie prezentuje się zbyt korzystnie. Dla mnie ogromną trudnością jest rozprowadzenie go równomiernie, dlatego nakładam kolejne warstwy innego lakieru, żeby kolor był jednolity.  Ogólnie w rzeczywstości paznokcie wyglądały gorzej, niż na zdjęciu.

Golden Rose Ceramic nr 109

Kolejne co nakładałam to odżywka Lovely Stronly Regenerating nailcare, która nadała moim paznokciom lekko białawego odcieniu. Jednak dopiero po trzech warstwach osiągnęłam pożądany efekt. Nie mam tego za złe, ponieważ, jako że nie jest to lakier, to nie mam się do czego przyczepić, bo pierwotna rola odżywki jest przecież inna. Na tym zdjęciu kolor również troszke przekłamany, ale niewiele.


odżywka  Lovely Stronly Regenerating nailcare- trzy warstwy.  



Wiem, że nie jestem mistrzem w malowaniu paznokci. Zawsze muszę ciapnąć sobie skórę, opuszki palca. Jednak mam nadzieje, że aż tak strasznie nie wyszło :-) 
Miłego dnia! :-)


Pozdrawiam Was serdecznie, 
Myosotis. 

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam tą odżywkę z Wibo. Sama bardzo długi czas ją używałam, choć moje paznokcie aż tak bardzo jej nie potrzebowały. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne paznokcie! Tylko pozazdrościć *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. A tej odżywki jeszcze nie miałam. U mnie najlepiej spisuje się Wibo eliksir z jedwabiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje paznokcie mają dziwny kształt :) też mam tą odżywkę tylko niebieską wersję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze nie miałam okazji używać tej odżwyki, kiedy ta skonczy może rozważę kupno tej Twojej :-)

      Usuń