Do tej pory kurczowo trzymałam się pomadek od Nieva. Nie kombinowałam i nie szukałam żadnych zamienników, ponieważ wszystkie poprzednie kremy od nieznanych firm zwyczajnie się nie sprawdzały. Zresztą, najczęściej znikały w ekspresowym tempie (czego w sumie nie żałowałam), gdyż mam wybitny talent do gubienia wszystkich drobnych kosmetyków. Po prostu jednego dnia wkładam coś do kieszeni, a następnego jest już ona pusta. Magic! :-D No, ale nie o tym chciałam pisac. Dzisiaj porównam dwie pomadki, które od jakiegoś czasu mi towarzysza. (tak, tak, jeszcze ich nie zgubiłam :-).
Na pierwszy ogień idzie pomadka Nieva Vitamin Shake. Kupiłam ją jakiś czas temu w Rossmannie i jakieś przystępnej cenie. Mimo, że może całkowicie zużyłam ze 2-3 sztuki pomadki tej firmy, to od zawsze miałam o niej dobre zdanie, jeśli chodzi o tę grupę kosmetyków. Przede wszystkim szeroka gama zapachów, smaku, każdy klient mógł wybrać dla siebie odpowiedni, choć ja z chęcią przygarnęłabym wszystkie. Dla mnie obłędem była truskawkowa. Nigdy nie miałam jej długo na ustach, chyba nie muszę pisać dlaczego. Ale teraz do rzeczy. Pomadka początkowo mnie zafasynowałam. Przez pierwsze kilka tygodni zapach był obłędny, mogłam ją wąchać i wąchać (razem z koleżanką). Natomiast po jakimś czasie zaczął mnie irytować, wydawał się sztuczny, za bardzo słodki. Dodatkowo denerwowało mnie to, że balsam podkreślał suche skórki na ustach i tak na prawdę krótko nawilżał. Przez pewnien moment miałam wrażenie, że nawet wysuszał. Produkt ten może poszczycić się wygodnym opakowaniem, ładną szatą graficzną jak i zabarwieniem pomadki. (Nie wiem czy widac na zdjęciu, ale balsam ma takie białe smugi). Co więcej, pomadka barwi usta, na taki lekko cukierkowy róż, kompletnie mi się to nie podoba.
Podsumowując:
- wygodne opakowanie,
- filtr ochronny 10 SPF
- zapach zbyt słodki
- krótko nawilża
- podkreśla suche skórki
- średnio wydajna
- barwi usta na lekko różowy kolor
Pomadkę ChapStick kupiłam przypadkiem, na promocji -40% na kolorówke w SuperPharm. Nie znałam kompletnie tej firmy i jedynie czym się kierowałam to opakowanie. Od dawna poszukiwałam baslamu do ust tego typu, a że trafiła się okazja, to nawet się nie wahałam. Wybrałam odpowiedni smak, pobiegłam do kasy i od razu musiałam przetestować. Pierwsze co mnie pozytywnie zaskoczyło to zapach, piękny i taki głębki, wiśniowy, nie żaden sztuczny. Potem kolejna nuta zafascynowania. Delikatnie barwi usta, co mnie akurat bardzo się podoba, szybko nawilża suche usta, po jakimś czasie wchłania się, ale nie powoduje to wysuszenia warg. Dodatkowo jest wydajna, mam ją prawie 3 miesiące, używam codziennie i ubyło może kilka milimetrów.
Podsumowując:
- szybko nawilża
- zapach
- długo utrzymuje się na ustach
- wygodne opakowanie
- wydajna
- delikatnie barwi usta
- nadaje się jako baza pod szminkę
- filtr 10 SPF
Jeszcze dla porównania kolor pomadek na ustach.
Zabarwienie w obu przypadkach jest dosyć delikatne.
A Wy macie swoje ulubione pomadki?
Może macie całkiem inne odmiennie zdanie co do pomadek od Niva?
Pozdrawiam Was serdecznie,
Myosotis.